Co prawda lato się jeszcze nie skończyło, jednakże w każdym sklepie atakują nas już zeszyty i swetry, które przypominają o zbliżającej się jesieni i powrocie do szkoły i cieplejszych ubrań. Postanowiłam zatem rzucić okiem na nadchodzące trendy.
Zawsze gdy oglądam modelki na pokazach odnoszę wrażenie, że fryzjerów ponosi nieco fantazja, ponieważ fryzury zazwyczaj są tak finezyjne, że aż nie do noszenia w normalnym świecie. Dlatego też moje zestawienie potraktuje z przymrużeniem oka.
Po pierwsze – warkoczyki. Fryzury w tym stylu chyba nigdy z mody nie wychodzą, pozostają jedynie w uśpieniu. Włosy uplecione w warkocz zawsze wyglądają dobrze. Dla mnie jest to taka fryzura awaryjna, kiedy moje włosy nie chcą się układać lub kiedy nie mam czasu ich rano umyć. Na wybiegach (m.in. u McQueena) warkoczyki plecione są ciasno przy skórze głowy. Oczywiście na co dzień nie mamy zbyt wiele czasu by to robić. Ponadto nie w każdej pracy Pani z taką fryzurą dobrze by się prezentowała.
Kolejnym trendem jest efekt mokrych włosów. Ten rodzaj fryzury powraca co jakich czas i ja go szczerze mówiąc w ogóle nie rozumiem. Włosy wyglądają dziwnie, nieświeżo i mało elegancko. Ponadto nadmiar kosmetyków do stylizacji jest widoczny gołym okiem. Rzućmy okiem na modelki z pokazu Marni. Jeśli to jest efekt pracy stylistów to ja dziękuję za taką fryzurę.
Kolejnym trendem z wybiegów jest propozycja Versace, czyli proste, równo cięte włosy z wytapirowanym tyłem. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych propozycji, którą z łatwością można wypróbować do pracy i na spotkanie z przyjaciółmi. Tapir jest dość subtelny, nie karykaturalny, co uważam za plus.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że modę należy traktować w kategorii sztuki i niekoniecznie musi mieć ona zastosowanie w codziennym życiu. Mimo wszystko uważam, że pewne trendy nie upiększają, ale zwyczajnie odejmują uroku. A Wy co o tym sądzicie?
Te trzecie zdecydowanie najbardziej eleganckie. 🙂
Tak, trzecie jest stylowe. 🙂